Sam obudził się i przez kilka sekund nie do końca wiedział gdzie się znajduje. Było mu ciepło ale czuł ból na całym ciele a już zwłaszcza w dolnych partiach. Przeraził się trochę. A już zwłaszcza gdy zdał sobie sprawę że nie jest sam. Poczuł że silne ramiona otaczają go od tyłu a miękkie wilgotne usta.
-Wszystko w porządku?- Usłyszał łagodny głos Wyatt'a i wspomnienia wczorajszej nocy wlały się w niego ze zdwojoną siłą. Wiedział że się rumieni gdy odwraca się do mężczyzny
-Teraz już tak- pocałował go w policzek i przytulił się jeszcze mocniej do ukochanego
-Mam nadzieje że nie żałujesz. Że wszystko było dobrze- głaskał go po plecach
-Było lepiej niż myślałem- przyznał ale gdy chciał się podnieść jęknął cichutko. Wyatt natychmiast zerwał się z posłania i podszedł do stojącego na stole w rogu kuferka
-Proszę nie ruszaj się przez chwilę- wrócił i zaczął wcierać coś w pośladki chłopaka. Sam przygryzł wargi- mogę uleczyć to moją mocą ale tak jest przyjemniej- przygryzł go lekko w szyję
-Bardzo- jęknął i zamknął oczy- Czy możemy nikomu nie mówić?
-Wstydzisz się mnie?-Mężczyzna uniósł brew i stanął z nim twarzą w twarz
-Nie- odpowiedział szybko i znów spłonął rumieńcem- tylko że to wszystko jest takie nowe i nie chcę zapeszać
-Skarbie ja jestem pewny że my będziemy razem- pocałował go lekko w rozchylone usta- ale dobrze. Poczekamy- Wziął go w ramiona i znaleźli się nagle w sypialni Sam'a- Ubierz się teraz i spotkamy się na śniadaniu. Mam nadzieję że uda nam się spędzić razem dzień.
-O to się nie martwię- wspiął się na palcach i pocałował go raz jeszcze i poszedł do łazienki. Wyatt nie mógł powstrzymać uśmiechu i nie był do końca pewny jak uda mu się powstrzymać przed dotykaniem i całowaniem ukochanego. Przed nie wykrzyczeniem wszystkim jak bardzo go kocha i że wreszcie są razem.
Sam wszedł do kuchni wykąpany i ładnie ubrany. Była sobota i jak na razie nic nie wskazywało na to że Wyatt będzie miał jakieś obowiązki. W domu była cała rodzina a i co chwilę przychodziło kuzynostwo.
Piper uśmiechnęła się do niego znad stołu na którym przygotowywała dla wszystkich śniadanie.
-Pomożesz?- Zapytała. Kobieta dobrze wiedziała co stało się poprzedniej nocy na strychu i nie posiadała się z radości ale nic nie powiedziała.
-Chętnie- odwzajemnił uśmiech i zabrał się za krojenie chleba- Tak się zastanawiałem. Szkoła kończy się za dwa miesiące i może mógłbym znaleźć wakacyjną pracę....
-Sam zawsze potrzebujemy nowych kelnerów. A ja wiem że czasem będziesz musiał znikać nieoczekiwanie- polubiła chłopaka i bardzo zależało jej na jego szczęściu
-Piper dziękuję ale ja chyba i tak za bardzo już wykorzystuję waszą rodzinę
-Naszą rodzinę- w kuchni pojawił się Leo- Myślę że to dobry pomysł a trudno jest znaleźć pracę i kogoś kto zrozumiałby ciągłe wyjścia
-Jeśli tak uważacie- poddał się i uśmiechnął do Chrisa który wbiegł do pomieszczenia cały spocony. Od miesiąca codziennie dbał o formę i katował się ćwiczeniami
-No stary nie spodziewałem się- wysapał między jednym łykiem wody a drugim
-Znaczy czego?- Nie zrozumiał ale wciąż zachował spokój
-Wpadłem na Wyatt'a na zewnątrz i miał TEN wzrok- poklepał go po plecach i zniknął
-Ja... znaczy....- Sam nie do końca wiedział jak ma się teraz zachować.Piper i Leo uśmiechali się do niego łagodnie a obok siebie wyczuł obecność ukochanego i odwrócił się w jego stronę.
-Co się dzieje?- Mężczyzna w pierwszej chwili nie zrozumiał. Chłopak objął go i ukrył twarz w jego szerokiej piersi. Piper zachichotała a Leo wziął tacę i wyszedł z kuchni. I on bardzo się cieszył że syn w końcu znalazł miłość i się połączyli. Mimo to był bardziej taktowny niż żona i jej rodzina.
-Ja go chyba zabije- Wyatt zrozumiał że Chris musiał wykrzyczeć wszystkim to co zobaczył. Nie odsuwał się jednak a tylko objął ukochanego
-Przecież nic takiego się nie stało- Piper machnęła ręką- Bardzo się cieszę. Wyatt dziś ty i Sam macie kolacje w restauracji i macie obaj się pojawić- i ona też wyszła z kuchni
-No i po tajemnicy- Sam w końcu odsunął się ale nie potrafił powstrzymać uśmiechu- Więc dziś idziemy na kolację?
-Co tylko będziesz chciał- pocałował go raz jeszcze i wziął za rękę- Jestem głodny jak wilk
-A wiesz że ja też- chłopak był jednak bardzo szczęśliwy. Było mu tu coraz lepiej a teraz jeszcze odnalazł miłość.
Starsi obserwowali swoich podopiecznych z uśmiechem. Udało im się zapobiec końcu świata a i dobrze im się patrzyło na nową miłość. Wyatt i Sam bardzo zasługiwali na szczęście. No i oczywiście dzieci z tego związku będą jeszcze potężniejsze niż Czarodziejki. A to zawsze dobrze, bo mimo jednego zażegnanego zagrożenia oni wiedzieli że to jeszcze nie koniec walki.
Sam bardzo cieszył się na tą kolację. Po tym jak wszyscy w rodzinie powitali nową parę. Mieli w końcu chwilę czasu dla siebie, jednak nie mogli spędzić go przyjemnie bo Sam miał egzaminy w Szkole Magii a ostatnio nie bardzo miał czas się do nich uczył. Dlatego Wyatt zobowiązał się do pomocy. I bardzo chcieli się nad tym skupić ale głównie siedzieli i całowali się przytuleni przed wyczarowanym ogniem. Za to Chris nie był wcale zadowolony z zerowych postępów chłopaka i gdy wszedł na strych nawrzeszczał na nich obu. W końcu para rozeszła się do swoich pokoi by przygotować się na ich koniec końców pierwszą prawdziwą randkę. I Wyatt modlił się niemal żeby nie było żadnych przykrych niespodzianek.
##################################################################################
Kochani bardzo Was przepraszam ale muszę przerwać opowiadanie... brak pomysłu. Jak tylko mi coś zaświta to wznowię i nie zapomnę o tym opowiadaniu. Zapraszam wszystkich do innego mojego blaga
http://opyaociw.blogspot.com/. Magiczna opowieść o wilkołakach i czarodziejach.
Coś się musi szykować, bo coś za spokojnie jest. Bardzo mi się podoba jak się rozwiązała sytuacja z Samem
OdpowiedzUsuńUrocze,,, haha, W sumie dobrze, że mają za sobą już fakt, że rodzina wie,, chociaż i tak się większość domyślała xD haha
OdpowiedzUsuńNo cóż, słodką parę tworzą, mam nadzieję, tylko, że demony za bardzo nie zakłócą ich życia,, no, w sumie bardziej niż zawsze xd
Twoja Maru;3
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo uroczy... dobrze, że maja juz za sobą to, ze rodzina wie.... choć cos trochę dla mnie za spokojnie, i aż zastanawiam co się może zdarzyć....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej. Co tu tak pusto? To że nowego rozdziału brak to jeszcze rozumiem ale co z komentarzami? To takie fajne opowiadanko a nikt nie komentuje...
OdpowiedzUsuńJa ze swojej strony życzę autorce dużo weny. Do rozdziału przyczepie się jak znajdę błędy :)
Pozdrawiam F
Ej, ej! Gdzie kolejny rozdział, co?
OdpowiedzUsuńTen jest cudowny, ale ja czeeekam ^^
Łap pomysł i kontynuuj ^^
Witam,
OdpowiedzUsuńdroga autorko opowiadanie jest bardzo ciekawe, historia jest świetna, mam nadzieję, że wrócisz tutaj aby je kontynuować...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Kiedy kolejny rozdzial :(
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, no jak pięknie u wszystko szybko się wydało wystarczył Chris z tekstem Wayatt na ten wzrok ;) trochę za spokojnie jest ale mam nadzieję że ta kolacja się uda i nie będzie żadnych niespodzianek...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka