poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 9

Sam obudził się i przez kilka sekund nie do końca wiedział gdzie się znajduje. Było mu ciepło ale czuł ból na całym ciele a już zwłaszcza w dolnych partiach. Przeraził się trochę. A już zwłaszcza gdy zdał sobie sprawę że nie jest sam. Poczuł że silne ramiona otaczają go od tyłu a miękkie wilgotne usta.
-Wszystko w porządku?- Usłyszał łagodny głos Wyatt'a i wspomnienia wczorajszej nocy wlały się w niego ze zdwojoną siłą. Wiedział że się rumieni gdy odwraca się do mężczyzny
-Teraz już tak- pocałował go w policzek i przytulił się jeszcze mocniej do ukochanego
-Mam nadzieje że nie żałujesz. Że wszystko było dobrze- głaskał go po plecach
-Było lepiej niż myślałem- przyznał ale gdy chciał się podnieść jęknął cichutko. Wyatt natychmiast zerwał się z posłania i podszedł do stojącego na stole w rogu kuferka
-Proszę nie ruszaj się przez chwilę- wrócił i zaczął wcierać coś w pośladki chłopaka. Sam przygryzł wargi- mogę uleczyć to moją mocą ale tak jest przyjemniej- przygryzł go lekko w szyję
-Bardzo- jęknął i zamknął oczy- Czy możemy nikomu nie mówić?
-Wstydzisz się mnie?-Mężczyzna uniósł brew i stanął z nim twarzą w twarz
-Nie- odpowiedział szybko i znów spłonął rumieńcem- tylko że to wszystko jest takie nowe i nie chcę zapeszać
-Skarbie ja jestem pewny że my będziemy razem- pocałował go lekko w rozchylone usta- ale dobrze. Poczekamy- Wziął go w ramiona i znaleźli się nagle w sypialni Sam'a- Ubierz się teraz i spotkamy się na śniadaniu. Mam nadzieję że uda nam się spędzić razem dzień.
-O to się nie martwię- wspiął się na palcach i pocałował go raz jeszcze i poszedł do łazienki. Wyatt nie mógł powstrzymać uśmiechu i nie był do końca pewny jak uda mu się powstrzymać przed dotykaniem i całowaniem ukochanego. Przed nie wykrzyczeniem wszystkim jak bardzo go kocha i że wreszcie są razem.

Sam wszedł do kuchni wykąpany i ładnie ubrany. Była sobota i jak na razie nic nie wskazywało na to że Wyatt będzie miał jakieś obowiązki. W domu była cała rodzina a i co chwilę przychodziło kuzynostwo.
Piper uśmiechnęła się do niego znad stołu na którym przygotowywała dla wszystkich śniadanie.
-Pomożesz?- Zapytała. Kobieta dobrze wiedziała co stało się poprzedniej nocy na strychu i nie posiadała się z radości ale nic nie powiedziała.
-Chętnie- odwzajemnił uśmiech i zabrał się za krojenie chleba- Tak się zastanawiałem. Szkoła kończy się za dwa miesiące i może mógłbym znaleźć wakacyjną pracę....
-Sam zawsze potrzebujemy nowych kelnerów. A ja wiem że czasem będziesz musiał znikać nieoczekiwanie- polubiła chłopaka i bardzo zależało jej na jego szczęściu
-Piper dziękuję ale ja chyba i tak za bardzo już wykorzystuję waszą rodzinę
-Naszą rodzinę- w kuchni pojawił się Leo- Myślę że to dobry pomysł a trudno jest znaleźć pracę i kogoś kto zrozumiałby ciągłe wyjścia
-Jeśli tak uważacie- poddał się i uśmiechnął do Chrisa który wbiegł do pomieszczenia cały spocony. Od miesiąca codziennie dbał o formę i katował się ćwiczeniami
-No stary nie spodziewałem się- wysapał między jednym łykiem wody a drugim
-Znaczy czego?- Nie zrozumiał ale wciąż zachował spokój
-Wpadłem na Wyatt'a na zewnątrz i miał TEN wzrok- poklepał go po plecach i zniknął
-Ja... znaczy....- Sam nie do końca wiedział jak ma się teraz zachować.Piper i Leo uśmiechali się do niego łagodnie a obok siebie wyczuł obecność ukochanego i odwrócił się w jego stronę.
-Co się dzieje?- Mężczyzna w pierwszej chwili nie zrozumiał. Chłopak objął go i ukrył twarz w jego szerokiej piersi. Piper zachichotała a Leo wziął tacę i wyszedł z kuchni.  I on bardzo się cieszył że syn w końcu znalazł miłość i się połączyli. Mimo to był bardziej taktowny niż żona i jej rodzina.
-Ja go chyba zabije- Wyatt zrozumiał że Chris musiał wykrzyczeć wszystkim to co zobaczył. Nie odsuwał się jednak a tylko objął ukochanego
-Przecież nic takiego się nie stało- Piper machnęła ręką- Bardzo się cieszę. Wyatt dziś ty i Sam macie kolacje w restauracji i macie obaj się pojawić- i ona też wyszła z kuchni
-No i po tajemnicy- Sam w końcu odsunął się  ale nie potrafił powstrzymać uśmiechu- Więc dziś idziemy na kolację?
-Co tylko będziesz chciał- pocałował go raz jeszcze i wziął za rękę- Jestem głodny jak wilk
-A wiesz że ja też- chłopak był jednak bardzo szczęśliwy. Było mu tu coraz lepiej a teraz jeszcze odnalazł miłość.

Starsi obserwowali swoich podopiecznych z uśmiechem. Udało im się zapobiec końcu świata a i dobrze im się patrzyło na nową miłość.  Wyatt i Sam bardzo zasługiwali na szczęście. No i oczywiście dzieci z tego związku będą jeszcze potężniejsze niż Czarodziejki. A to zawsze dobrze, bo mimo jednego zażegnanego zagrożenia oni wiedzieli że to jeszcze nie koniec walki.

Sam bardzo cieszył się na tą kolację. Po tym jak wszyscy w rodzinie powitali nową parę. Mieli w końcu chwilę czasu dla siebie, jednak nie mogli spędzić go przyjemnie bo Sam miał egzaminy w Szkole Magii a ostatnio nie bardzo miał czas się  do nich uczył. Dlatego Wyatt zobowiązał się do pomocy. I bardzo chcieli się nad tym skupić ale głównie siedzieli i całowali się przytuleni przed wyczarowanym ogniem. Za to Chris nie był wcale zadowolony z zerowych postępów chłopaka i gdy wszedł na strych nawrzeszczał na nich obu. W końcu para rozeszła się do swoich pokoi by przygotować się na ich koniec końców pierwszą prawdziwą randkę. I Wyatt modlił się niemal żeby nie było żadnych przykrych niespodzianek.



##################################################################################
Kochani bardzo Was przepraszam ale muszę przerwać opowiadanie... brak pomysłu. Jak tylko mi coś zaświta to wznowię i nie zapomnę o tym opowiadaniu.  Zapraszam wszystkich do innego mojego blaga
http://opyaociw.blogspot.com/. Magiczna opowieść o wilkołakach i czarodziejach.

8 komentarzy:

  1. Coś się musi szykować, bo coś za spokojnie jest. Bardzo mi się podoba jak się rozwiązała sytuacja z Samem

    OdpowiedzUsuń
  2. Urocze,,, haha, W sumie dobrze, że mają za sobą już fakt, że rodzina wie,, chociaż i tak się większość domyślała xD haha
    No cóż, słodką parę tworzą, mam nadzieję, tylko, że demony za bardzo nie zakłócą ich życia,, no, w sumie bardziej niż zawsze xd
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    rozdział bardzo uroczy... dobrze, że maja juz za sobą to, ze rodzina wie.... choć cos trochę dla mnie za spokojnie, i aż zastanawiam co się może zdarzyć....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Co tu tak pusto? To że nowego rozdziału brak to jeszcze rozumiem ale co z komentarzami? To takie fajne opowiadanko a nikt nie komentuje...
    Ja ze swojej strony życzę autorce dużo weny. Do rozdziału przyczepie się jak znajdę błędy :)
    Pozdrawiam F

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej, ej! Gdzie kolejny rozdział, co?
    Ten jest cudowny, ale ja czeeekam ^^
    Łap pomysł i kontynuuj ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    droga autorko opowiadanie jest bardzo ciekawe, historia jest świetna, mam nadzieję, że wrócisz tutaj aby je kontynuować...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy kolejny rozdzial :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    wspaniale, no jak pięknie u wszystko szybko się wydało wystarczył Chris z tekstem Wayatt na ten wzrok ;) trochę za spokojnie jest ale mam nadzieję że ta kolacja się uda i nie będzie żadnych niespodzianek...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń