sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 7

Sam już od pierwszych chwil w nowej szkole czuł się źle. Ten dzień ogólnie nie należał do jego najlepszych.
Obudził się w swojej własnej sypialni a wiedział że usnął w ramionach Wyatt'a na fotelu w salonie.
Był też sam i to trochę zbiło go z  tropu. Owszem ta cała przepowiednia i to wszystko to było za dużo i za szybko ale czy mężczyzna nie rozumiał jak dobrze jest gdy są razem. Jak bezpiecznie się przy nim czuje. Zwłaszcza dziś potrzebował wsparcia. Ale w kuchni zastał tylko Piper i Melindę. Kobieta uśmiechała się do niego przyjaźnie i wyjaśniła że Wyatt miał ważne sprawy, wezwali go Starsi. Mimo że to Chris był częściej przy nich to Wyatt jednak mimo wszystko czasem był im potrzebny. Mel za to opowiadała mu o szkole i o tym że nie musi się martwić bo będzie z nim a przecież sobie poradzi.  Miał co do tego wątpliwości i jak się okazało słusznie.
W swojej poprzedniej szkole nie miał nikogo do kogo mógłby się odezwać ludzie po prostu uznali że jest dziwakiem i samotnikiem. Tu jednak było gorzej bo od pierwszych chwil stał się sensacją. Chłopaki zazdrościli bliskiej relacji z Mel i nie chcieli uwierzyć że tak na prawdę nic ich nie łączy.  Dziewczyny przez wygląd uznali że jest słodki i nie odstępowały go na krok.

-Powinieneś zawołać Wyatt'a- Jadł właśnie obiad z Mel. Ona miała mnóstwo znajomych ale wiedziała że Sam czuje się przy nich źle i dlatego siedzieli sami na wzgórzu pod drzewem w najdalszym koncie boiska szkolnego.
-Nie chcę mu przeszkadzać- uśmiechnął się do niej
-Jesteście sobie przeznaczeni to jego obowiązek i przyjemność się tobą zajmować. To piękne chyba nikt w rodzinie  się na to nie załapał- westchnęła- ale z drugiej strony mamy wujka Coop'a i wiem że będzie dobrze.
-Myślisz że powinienem tak szybko?- Był zaskoczony tym co mówi. Jaki nastolatek czy nastolatka chcieliby wiązać się na całe życie tak od razu
-Oczywiście że tak. Wyatt cię kocha a i ty coś do niego czujesz... znaczy nie musicie się od razu żenić. Ale znam go i wiem że nie zrobi ci krzywdy
-To wiem- rozmarzył się na chwilę- Mimo to poczekam na wieczór i wtedy porozmawiamy
-Chodźmy już bo się spóźnimy- Lubiła go i cieszyła się że jest w ich rodzinie. Wiedziała że będą szczęśliwi i jest szansa że szybko zostanie ciocią ale tą informacje zachowała dla siebie.

Sam siedział z sypialni i starał się za wszelką cenę skupić na odrabianiu lekcji.  Miał cichą nadzieje że Wyatt będzie  w domu gdy wróci. Niestety Leo powiadomił ich że jest problem i wcześniej niż przed kolacją ani on ani Chris nie wrócą.
Problem w tym że była już 20:30. Kolacja dawno zjedzona a on siedział w domu sam Piper poszła z siostrami do klubu który wiąż był w ich rodzinie. Leo znów wrócił do Starszych a Mel umówiła się z kuzynkami i przyjaciółmi do kina. Proponowali mu ale on postanowił zostać i poczekać.
Teraz z upływem czasu zdał sobie sprawę że to był głupi pomysł. Zaczął się nawet bać czy nic im się nie stało, ale przecież gdyby tak było rodzina już by wiedziała.
W końcu postanowił pójść pod prysznic. Ściągnął koszulę i już miał zsunąć spodnie gdy czyjeś ręce objęły go od tyłu.
-Cześć Sam- Wyatt nie mógł się powstrzymać i musnął wargami ucho chłopca.  Tęsknił przez cały dzień ale teraz wszystko już było dobrze
-Wróciłeś- obrócił się w jego ramionach i przytulił do ciepłego torsu. Zapomniał już że był w połowie nagi i nie zauważył że rozpięte spodnie opadły do kolan
-Do ciebie zawsze- uśmiechnął się ciepło mężczyzna i sięgnął w dół po spodnie- i to wspaniały widok ale nie kuś lepiej- pocałował go w zaróżowiony policzek- Jak w szkole?
-Źle- usiadł na łóżku ale gdy Wyatt zajął miejsce obok zmienił zdanie i wdrapał mu się na kolana- zapomniałem już jak to jest. Ale na szczęście Mel bardzo mi pomaga. Okazało się że materiał nie jest taki trudny...martwiłem się- przyznał w końcu spuszczając wzrok
-Nie było potrzeby. Z roku na rok Starsi robią się coraz bardziej paranoiczni to wszystko- nie chciał go okłamywać ale teraz musiał. Sam nie chciał jeszcze zaczynać ich związku i musiał to uszanować Oni też.
-Idę pod prysznic- chłopak wstał- mama zostawiła ci kolację na dole... zostaniesz ze  mną  dziś?
-Tego właśnie chcesz?- Wyatt był zdziwiony że tak nagle się ośmielił
-Spodziewałem się tego wczoraj- przyznał cicho
-Wybacz że cię zawiodłem- wziął go za rękę i pocałował. Uwielbiał gdy Sam się rumieni. A dzięki temu że wciąż był bez koszuli widział że rumieniec jest wszędzie- A co powiedz na prawdziwą randkę w sobotę?- Nic mu nie szkodziło spróbować
-Oczywiście że tak... właściwie to myślałem o tym i jak ktoś będzie chciał mnie gdzieś zaprosić powiem że jestem zajęty. Przecież my mieszkamy razem, śpimy razem. Za kilka miesięcy będziemy jak stare dobre małżeństwo
-I tego bym pragnął- mężczyzna poczuł się nagle bardzo głodny- Wrócę jak zjem
-Będę czekał- Sam z uśmiechem stwierdził że tym razem to Wyatt jest zmieszany. Nie był takim niewinnym dzieckiem za jakiego go brał. Owszem nic z nikim nie robił ale życie na ulicy nauczyło go kilku przydatnych sztuczek.  Niech się trochę pomęczy. Obaj dobrze wiedzą że będą razem prędzej czy później a jak tak dalej pójdzie nastąpi to szybciej co niezmiernie ich obu cieszyło.

Wyatt wsunął się pod koc i przyciągnął ukochanego do siebie. Przed powrotem do jego pokoju wziął zimny prysznic i znalazł piżamę, zwykle sypiał tylko w bokserkach. Sam wtulił się w niego z zamkniętymi oczami i uśmiechnął.
-Teraz jest dobrze- wyszeptał
-Tak jest- Wyatt pocałował go jeszcze delikatnie. Mężczyzna nie zamierzał się przejmować tym co powiedzieli mu Starsi nie zmusi Sam'a do niczego, światu nic się nie stanie. Zresztą w porównaniu z ukochanym jakoś mniej go obchodził. Miał jednak poczucie że nic się nie stanie i że światu nie grozi zagłada a i on w końcu znajdzie swoje szczęście.
Usnął słuchając równego oddechu chłopca.

5 komentarzy:

  1. Czyżby metoda małych kroczków? Ładnie. Chłopaki stanowią piękną parę. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje że Sam odnajdzie się w szkole, i w następnych rozdziałach przynajmniej się pocałują z Wayattem. Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    och myślą o randce, tak to chyba lepszy sposób, powoli, małe kroczki... zwłaszcza w przypadku Sama, jest mu bardzo trudno się odnaleźć....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwww<3 I znowu tulasek !!! A Maru dalej nikt nie przytulił >_<
    ROzdział był świetny :) Dzień w szkole, nie dziwię się, Sam jest słodki, uroczy i taaaki kochany ,nic więc dziwnego, że stał się popularny xd
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, ta scena w łazience była cudowna... Wayatt czemu nie byłeś obok w pierwszy dzień szkoły...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń