Sam po kilku chwilach uspokoił się na tyle że odsunął od Pheobe i wytarł twarz w chusteczkę którą mu podała.
-Teraz możesz mówić?- Zapytała patrząc na niego wciąż jeszcze zdziwiona
-Usłyszałem że jestem w waszej rodzinie bo jest jakaś przepowiednia i dlatego....
-Wyatt tak się zachowuje- dokończyła ale tym razem się uśmiechała- To nie tak. Owszem dwa lata temu w Księdze Cieni pojawiła się przepowiednia która została poparta przez moje wizje. A dotyczyła ona ciebie i Wyatt'a . Chodziło o waszą miłość, o wasze spotkanie i o wasze dzieci. Wyatt zaczął cię szukać. Dowiadywać się o tobie wszystkiego ale musieliśmy być ostrożni bo te rzeczy zwykle są bardzo delikatne. Ale uczucie mojego siostrzeńca jest szczere....
-Skąd ta pewność?- Przerwał jej
-Bo inaczej być nie mogło- od strony drzwi odezwał się mężczyzna o którym wcześniej mówili- jeśli było by nie odnalazłbym cię
-Śledziłeś mnie?- Sam wstał i nagle zdał sobie sprawę jak okropnie wygląda taki zapłakany. Zarumienił się i odwrócił tylko po to żeby znaleźć się w ciepłych ramionach Wyatt'a
-Chciałem się upewnić że nic ci nie jest- odwrócił go do siebie i delikatnie podniósł dłonią jego twarz- Wiem że to dużo i że się boisz i nie chcesz stracić rodziny ale cokolwiek się zdarzy nikt cię nie porzuci
-Dopiero co dowiedziałem się o magii a teraz jeszcze to? I czy wspominałeś coś o dzieciach?- Na te słowa uśmiechnął się lekko
-Dlatego zrobimy wszystko powoli. Czekałem na nasze spotkanie dwa lata i poczekam jeszcze- mimo to pochylił się i pocałował go najpierw w policzek a później bardzo lekko w usta
-A możemy najpierw się poznać. Być przyjaciółmi. Przecież dobrze nam szło- nie odsunął się od niego. Nie potrafił, było mu tak dobrze i wiedział że Wyatt nigdy go nie skrzywdzi
-Oczywiście że tak- uśmiechnął się i go puścił- Wracamy do domu?
-Chyba tak. Pheobe przepraszam za zamieszanie
-To nic kochanie- machnęła ręką- ale na przyszłość najlepsza jest rozmowa- uśmiechnęła się do nich i wróciła do zapomnianego laptopa. Sam i Wyatt popatrzyli na siebie nawzajem i zniknęli.
Zmaterializowali się na strychu. Z dołu dochodziły głosy rodziny ale tu było spokojnie, ciepło i trochę ciemno
-Czemu tu?- Zapytał chłopiec w końcu się od niego odsuwając.
-Chcę znaleźć przepowiednie i pokazać ci wszystko- wyjaśnił
-Nie dziś- uśmiechnął się łagodnie- Trochę boli mnie głowa. Zresztą obiecałeś mi kino za uratowanie życia
-Jeśli boli cię głowa...och- zrozumiał i położył ręce na czole ukochanego żeby uleczyć jego ból- Nie zdążymy już na ten film- powiedział po chwili- może coś innego?
-Wiesz- Sam nagle zmienił zdanie- do kina możemy pójść w inny dzień- ziewnął- a ja i tak chyba jutro pójdę do szkoły. Więc może po prostu zostań dziś ze mną i opowiedz o sobie. To co mówił Chris nie może być prawdą
-Zależy co ci mówił- usiadł obok niego na wygodnej kanapie i objął. Sam ułożył się wygodnie w jego ramionach
-Och tylko o tym jak byłeś młodszy i co robiłeś.. parę grzeszków- wyszczerzył do niego zęby
-Cokolwiek on czy Mel ci mówili to nie prawda- oburzył się nagle Wyatt i roześmiał gdy zdał sobie sprawę że Sam zwyczajnie go podpuszcza- Oj oberwiesz za to- zaczął go bezlitośnie łaskotać. Sam z początku bronił się zaciekle śmiejąc się i krzycząc po kilku chwilach jednak leżał zupełnie bezradny na kanapie pod wprawnymi dłońmi mężczyzny w poszarpanym ubraniu i oddychał ciężko
-Litości- jęknął i z oczu poleciały mu łzy
-Taki śliczny- pochylił się i pocałował. Najpierw delikatnie niemal niewinnie ale gdy Sam rozchylił wargi wsunął język do ciepłych zapraszających ust. Ręce chłopca objęły jego szyję i przyciągnął go do siebie. On sam ledwo panował nad sobą, dłonie błądziły najpierw po koszuli a później drżąca dłoń dotknęła gorącego ciała.Sam jęknął. Jego ciało mimowolnie wygięło się w łuk. Nikt nigdy tak go nie dotykał ale gdy dłoń Wyatt'a dotknęła jego suka przestraszył się nagle i poderwał się szybko
-Sam... - mężczyzna nagle otrzeźwiał- Skarbie....
-Przepraszam- zarumienił się- ja tylko...- zaczął
-To ja powinienem cię przeprosić- wyciągnął rękę w jego stronę i odetchnął z ulgą gdy chłopiec podszedł do niego- Nie powinienem był się tak zachowywać. To było za szybko, nigdy nie traciłem tak kontroli
-I ja też- uśmiechnął się lekko- Może jednak zejdziemy na dół
-To dobry pomysł- zgodził się i wstał.
Gdy zeszli do salonu ani Piper ani Leo nic nie powiedzieli ale kobieta uniosła brew. Wyatt był niemal pewny o czym myśli. Jakoś jednak się tym nie przejmował. Był dorosły a cała rodzina wie że kocha Sam'a. No i nie zrobili nic.
-Piper jutro idę do szkoły?- Zapytał chłopiec wracając z kuchni z kanapkami. Wyatt przez chwilę zastanawiał się kiedy on zdążył to zrobić. Doszedł jednak do wniosku że po prostu zapatrzył się w ekran. Tata musiał przekonać mamę na najnowszą część Szklanej Pułapki. Był wielkim fanem tej serii
-Tak w końcu musisz bo Opiek Społeczna może się nami zainteresować a to nic dobrego
-Dobrze więc- usiadł na kolanach Wyatt'a. Mężczyzna zdziwił się trochę ale objął go i przytulił. Małe kroki ciągle musiał sobie to przypominać chociaż gdy był tak blisko było mu bardzo ciężko. Podejrzewał że to jakaś kara za to co zrobił na górze- Co to?
-Leo uparł się że chce to zobaczyć- Kobieta wstała z pustą już miską po popcornie- po filmie idziesz spać
-Tak jest - roześmiał się i zaczął jeść.
Wyatt nie mógł się skupić nad filmem ciepłe ciało obok było kuszące. Trzymał usta i nos przy jego szyi i całował raz po raz. Wiedział że Sam uśmiecha się pod nosem ale nic nie mówił, nie dał po sobie poznać że zauważył to co robi mężczyzna. Nawet nie wiedział kiedy usnął.
Ładnie. I jedna sprawa rozwiązana. Cieszę się, że Sam się jakoś przełamuje, przyzwyczaja do życia w rodzinie. Zastanawia mnie ta przepowiada, ale zapowiada się happy end:-P
OdpowiedzUsuńDzieci, dzieci, dzieci.. Czy zawsze muszą się rodzic dzieci w opowiadaniach twoich ?
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńświetne, Sam się przełamuje, dostosowuje do nowej sytuacji, a i Wyatt nie naciska na niego i dobrze.... ta sytuacja na strychu rewelacyjna, taka słodka...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ciesze się, że wszystko się wyjaśniło...
OdpowiedzUsuńMhm,, pocałunek był słodki, jasne, ma rację trochę za szybko - :)
Ale jak usiadl mu na kolanach mhm,,, Maru też się chce przytulić!!! xD
Rozdział uroczy i delikatny i bardzo mi się podobał.
Twoja Maru;3
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, powoli małe kroczki, ale trudno jest to zrobić jak ma się obok siebie takiego slodziaka, pocałunek cudowny...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka