czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 5

Sam ocknął się nagle tak gwałtownie że usiadł w pościeli. Wyrywając jednocześnie Wyatt'a z ogarniającego go snu. Owszem mężczyzna czuwał przy nim ale wiedział że z chłopcem wszystko dobrze więc pozwolił sobie na odpoczynek.
-Co?- Zaczął przestraszony
-Spokojnie Sam- Wyatt usiadł obok niego i wziął go za rękę- to były demony... i zdaję się że uratowałeś mi życie. Przypominasz sobie coś?
-Chciałem ci tylko pomóc- przygryzł wargi i spuścił wzrok zawstydzony nagle sam nie wiedział dlaczego-Więc demony? Tego mi nikt nie powiedział
-Bo dopiero teraz uczysz się o magii. A demony i czarownicy atakują Dobrą Magię- podał mu szklankę wody którą Sam wypił łapczywie- Myśleliśmy że uda się nam to przed tobą ukryć jak najdłużej- mężczyzna mimowolnie wyciągnął rękę i pogłaskał ukochanego za którym tak bardzo tęsknił. A miał go przed sobą ciągle i doprowadzał go niemal do rozpaczy tak wspaniale był kuszący i daleki. Sam w pierwszej chwili znieruchomiał przestraszony ale dotyk ciepłej dłoni był łagodny i uspokajał go z każdą sekundom coraz bardziej.
-Więc wpadłem w sam środek walki użyłem magii... tyle pamiętam- spojrzał na niego w końcu
-Jeden jednak cię dopadł zanim zdążyłem go zniszczyć. Straciłeś przytomność- skłamał bo demon niemal spalił mu wnętrzności ale nie było potrzeby straszyć chłopca- Dziękuję za pomoc. Była mi mimo wszystko potrzebna
-Więc nie jesteś tak mocny jak czytałem- uśmiechnął się do niego figlarnie i Wyatt musiał się powstrzymać przed tym żeby go nie pocałować
-Jestem ale mama i wszyscy uczyli mnie że prawdziwa siła płynie z rodziny. Z tego że mam czyjeś wsparcie- wyjaśnił spokojnie
-Więc będę cię od dzisiaj bronił- Sam przytulił się nagle do niego i  uniósł głowę po czym musnął wargami jego policzek
-A możemy chronić się na wzajem? - Zapytał dotykając miejsca gdzie ciepłe miękkie wargi dotknęły jego skóry
-Myślę że tak- uśmiechnął się do niego promiennie i wstał powoli
-Sam- Wyatt zawołał za nim gdy ten znikał już w łazience, nagle też  zdał sobie sprawę że wciąż jest w nie swojej sypialni i wstał z łóżka
-Tak?- Odwrócił się do niego
-Za uratowanie mi życia zabieram cię do kina dziś wieczorem- to była randka ale lepiej żeby Sam myślał coś innego zwłaszcza po postanowieniach jakie sobie złożył i narzucił też jemu
-A szkoła? Miałem do niej iść- przypomniał sobie nagle
-Jutro też jest dzień. Wątpię by po pierwszej walca ktoś kazałby ci też iść do szkoły co za dużo to nie zdrowo- obaj roześmiali się i Sam w końcu zniknął w łazience.

Sam już od godziny przeglądał się w lustrze. Był wdzięczny wszystkim kobietom w rodzinie że zasypują go ubraniami ale denerwował się bardzo.
W kinie był bardzo dawno a i nie chciał upokorzyć się przed Wyatt;em  ubierając i zachowując się źle.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi
-Proszę- odwrócił się by stanąć twarzą twarz z Piper
-Wszystko dobrze?- Zapytał zatroskany
-Oczywiście że tak. Wyatt i Leo powiedzieli mi o tym co działo się rano przykro mi że to się stało tak szybko ale teraz wiemy jaką masz moc- uśmiechnęła się do niego i usiadła na fotelu- weź tą fioletową. Pasuje ci bardziej
-Nie masz nic przeciwko nawet jeśli ja i Wyatt kiedyś bylibyśmy razem?- Przygryzł wargi
-Oczywiście że nie kochanie- podeszła do niego i położyła dłoń na ramieniu- przez wiele lat nauczyliśmy się że nic nie dzieje się bez przyczyny. Wasze spotkanie nie było przypadkowe. A jeśli chodzi o mojego syna to pragną jego szczęścia, również twojego i wiem że dacie to sobie- wzięła go w ramiona i przytuliła jak prawdziwa matka- a teraz już się pospiesz bo Wyatt kończy pomagać Mel i za chwilę będzie niepocieszony a wtedy robi się złośliwy- posłała mu promienny uśmiech i wyszła z sypialni.

Sam schodził właśnie na dół gdy usłyszał głos Chris'a
-Stary ja wiem że ty jesteś wyjątkowy i tak dalej i tak dalej ale ta przepowiednia jest pokręcona i chyba to widzisz
-Tak. Ale wierz mi to już nie o to chodzi on jest wspaniały...- tym razem odezwał się Wyatt
-Oszczędź- przerwał bratu- jak dla mnie powinieneś odpuścić. Przepowiednia czy nie to jednak nie do końca tylko twoje życie
-Jakbym tego nie wiedział. Ale wizje cioci to potwierdzają- westchnął
-A powiedzieli ci że to się stanie w tym roku? Ty nigdy nie byłeś w gorącej wodzie kąpany to raczej ja- bracia roześmiali się cicho ale tylko przez chwilę
-Hormony to jedno twoje uczucia to jedno ale o nim pomyśl. Gdyby to mi ktoś powiedział że jakaś dziewczyna jest mi przeznaczona dałbym temu spokój. No przecież jest
-Już go zaprosiłem- głos starszego mężczyzny nagle posmutniał
-Lubię Sam'a i to mój braciszek jakkolwiek nie będzie między wami......- tego już nie  mógł dłużej znieść. Wszedł do salonu zły i cały czerwony na twarzy
-Przeznaczony tak?!- Był wściekły- Co to za jakaś gra?!
-Sam to nie tak...- Wyatt poderwał się z kanapy. Chłopiec wyglądał ślicznie a zły jeszcze wspanialej  ale to nie było teraz najważniejsze
-Nikt nie będzie ze mną pogrywał nie gdy w końcu znalazłem rodzinę- powiedział i zanim ktokolwiek zdążył się poruszyć chłopiec zniknął z domu. Był zły i zraniony a jego liczne moce szalały dlatego był w stanie się przenieść.
Bracia spojrzeli na siebie i w oka mgnieniu udali się na strych by za pomocą magii poszukać ich zbiega.

Sam otworzył oczy i ze zdziwieniem stwierdził że stoi w czyimś salonie. Rozejrzał się spanikowany
-Sam co tu robisz?- Do pomieszczenia weszła Pheobe ubrana w puchowy szlafrok z kubkiem parującej herbaty okularami na czubku głowy i laptopem pod pachą. Chłopak nagle załamał się całkiem. Nie do końca znał tą kobietę ale wiedział jakie ma moce i przecież przeniósł się właśnie tu a nie gdzie indziej- Kochanie już dobrze- kobieta widząc jego łzy podeszła do niego i poprowadziła na kanapę po czym przytuliła i pozwoliła żeby się uspokoił. W końcu wszystkiego się przecież dowie.

4 komentarze:

  1. Takiego rozwoju akcji sie nie spodziewałam. Ale może Sam jakoś się odnajdzie w nowej sytuacji. Jestem ciekawa co z tego wyniknie

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    och czegoś takiego się nie spodziewałam, zapowiadało się tak wspaniale, no cudny wieczór, a skończyło się... okropnie, ale Wayyat z Samem nie po grywa....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyatt!!! - grrr. Lepiej dobrze się schował bo idę do ciebie z nożami, i wszystkim co znajdę po drodzę... umrzesz powoli grrrr. Jak on może !! ?
    I co ? Żałuje, że go zaprosił?
    Sam!!!!! buuuu T_T Maru płacze razem z tobą...
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniale, a zapowiadał się taki miły wieczór, a wyszło z tego... ech sam Wayatt nie bawi się Tobą naprawdę jest zainteresowany...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń